sobota, 31 grudnia 2011

Pracownia czapek 1956, czyli

wspomnienie lata. O tym, że idąc ze starówki na dworzec kolejowy wszystko nowe zmieniałam na swoje, znane, oswojone. A na zdjęciach wciąż to Lublin, nie Praga (Północ).










4 komentarze:

  1. Uliczki i kamieniczki jak na naszej Prażce, to fakt. Lublin wcześniej nie był mi znany, ale nawiedziłam miasto manifestu lipcowego za sprawą mojej córki Anny i .... polubiłam je. Mam zamiar tam wrócić i eksplorować....

    OdpowiedzUsuń
  2. Lublin to naprawdę pięknie miasto. A ty pięknie o nim piszesz! Aż się łezka zbiera.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miodność. Ale rynna do rynsztoka zdradza jednak różnice między Lublinem a Warszawą...

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawda to, ale i tak jesteśmy z tej samej strony Wisły. Ja i Lublin :)

    OdpowiedzUsuń